Na skraju lasu między wsią Przyłęki a Górnicą pobudowano w okresie międzywojennym niewielki kościół. Wybór miejsca na świątynię może wydawać się dziwny, bo najczęściej takie budowle wznoszone były w centrum wsi. To dla wygody wiernych, by mieli blisko na modlitwę i nabożeństwa. Wytłumaczenie tej odmiennej decyzji znajdziemy w dawnej przeszłości sięgającej XVII w. Wtedy to, w tym samym miejscu, zbudowano niewielki drewniany kościółek. Umiejscowiony był na leśnej polanie, ukrył się za pniami drzew i obficie wtedy rosnącymi drzewami.
Minęło wiele lat. Wśród mieszkańców obu wsi utrwalało się przekonanie, że muszę zbudować ładny, większy i murowany kościół. Od postanowienia do realizacji droga okazała się daleka. Wiele razy liście opadały z drzew i kwiaty zakwitały na nowo, a budowy nie zaczynano. Nie można jednak powiedzieć, że o inicjatywie tej zupełnie napomniano. Zebrano odpowiednie fundusze i zakupiono dzwon. Jak na warunki niewielkiego w przyszłości kościoła, dzwon był dość duży, znacznych rozmiarów było też jego serce. Zawieszono go na specjalnej konstrukcji, na placu przykościelnym.
Był więc nadal drewniany kościół z XVII w. i okazały dzwon, który wkrótce zyskał dużą popularność. Zaczęto bowiem opowiadać, że serce tego dzwonu ma cudowne właściwości. Wystarczy go dotknąć, by mających się ku sobie ludzi przepełniło ogromne i wzajemne uczucie miłości. Nic więc dziwnego, że leśna ścieżka prowadząca z szosy do dzwonu zawsze była wydeptana. Dzwon miał jeszcze inne cudowne właściwości: usuwał wszystkie trudności i kłopoty stojące na drodze zakochanych. Działał na osoby w każdym wieku, bo czas miłości nie był wyznaczony metryką urodzenia. Zdarzało się, że jakaś pani czy jakiś pan w tajemnicy przed wybranką przybywali w to miejsce, kiedy stwierdzali, że ich uczucia wyraźnie słabną. Pobrawszy z serca dzwonu miłosną energię, wracali do domu zupełnie odmienienie i tylko partnerzy się dziwili korzystnej przemianie.
W czasach stosunkowo niedawnych we wsi Przyłęki mieszkał młody leśniczy. Bardzo lubił swoje zajęcie, cieszyły go godziny spędzone w lesie wśród szumu drzew i śpiewu ptaków. Dzięki jego staraniom leśne drzewa były dorodne, a zwierzęta chronione przed kłusownikami.
W Górnicy natomiast wraz z rodziną, osiedliła się jedynaczką bardzo bogatego gospodarza. Wyróżniała się urodą, schludnością i życzliwością dla ludzi. Zdarzyło się, że leśniczy obchodził swój rewir leśny, a jedynaczka wybrała się na jagody. Spotkali się w pobliżu starego, drewnianego kościoła. Ich pierwsza rozmowa była nieśmiała, pełna ogólników, słów mało konkretnych i grzecznościowych zwrotów. Już od tego pierwszego spotkania wiedzieli, że są sobie przeznaczeni. Patrzyli na siebie wzrokiem wielkiej, choć dopiero przeczuwanej miłości. Zaczęli się spotykać niemal codziennie w tym właśnie miejscu poznania. Rozmowy ich były coraz dłuższe, a uczucia coraz gorętsze i tylko las był świadkiem ich wielkich uniesień. Zdarzało się, że i noc cała spędzali w lesie przy kościele. Początkowo uczucie swoje chcieli ukryć, ale w tak małej społeczności zamiar ten okazał się niewykonalny. Chęć zachowania w tajemnicy wynikała z faktu, że rodziny leśniczego i dziewczyny były ze sobą skłócone. Przyczyną nieporozumień był zatarg o ziemię, bo pola tych wsi sąsiadowały ze sobą. Szczegółów nieporozumienia nikt już dokładnie nie pamiętał, ale wzajemna niechęć nie wygasła. Rodzice obu stron nawet słyszeć nie chcieli, by ich dzieci mogły założyć wspólną rodzinę. Młodzi znali właściwości dzwonu. Teraz każdej nocy ich ręce spoczywały na sercu dobrego i łaskawego dzwonu. Powoli przełamywały się też serca rodzicielskie. Ku ogromnej radości zakochanych, rodziny wreszcie się pogodziły, nawet postanowiły jako swoje dziękczynienie pobudować murowany kościół. Wznoszenie świątyni następowało bardzo szybko. Oddano ją do użytku w 1930 r. W tym samym roku w nowym kościele młodzi złożyli małżeńską przysięgę.
Dziś możemy się dziwić, że dzwon o cudownych właściwościach nadal znajduje się na kościelnym dziedzińcu, a nie na kościelnej wieży. Stało się tak zupełnie niedawno. Zawieszenie go spowodowałoby utrudnienie dostępu. Nadal więc można korzystać w pełni z jego mocy. Na to dobre działanie serca dzwonu są świadkowie także w dzisiejszych czasach i to nie tylko wśród mieszańców obu wsi, ale także wśród zamieszkałych w Trzciance. Nie zawsze jednak się do tego przyznają.
Piękny kościółek leśny ciągle fascynuje swoją architektoniczną prostotą, a tajemniczy dzwon nie zaprzestaje czynić dobra.
Autor – Antoni Birula