Czakramem nazywa się uzdrawiające kamienie, które w zamierzchłej przeszłości występowały dość często. Taki cudowny kamień znajdował się w Przyłękach. Znalazł się tam w dość dziwnych okolicznościach. W dawnych wiekach nadszedł dla tej osady bardzo nieszczęśliwy czas. Nieznane i trudne do wyleczenia choroby nawiedzały mieszkańców, często umierali nawet młodzi ludzie od dawna cieszący się pełną radością życia. Z niewytłumaczonych przyczyn padały zwierzęta, sady nie rodziły owoców, a krzewy wyschły zupełnie. Nie opłacało się także ani siać, ani orać, zboża marniały, nie wydając żadnych plonów. Niektórzy w popłochu opuszczali osadę. A pozostający skazani byli na nędzę. Ta kara na wieś spadła podobno za niegodziwe życie przodków. Pierwszymi osadnikami byli tu żołnierze z różnych wojen toczących się wówczas w Europie. Bardzo wiele nabroili i chowali się teraz przed pościgiem, odpowiedzialnością i karą. Przyłęki nadawały się do tego doskonale. Położone z dala od głównych traktów, schowane w lesie, rzadko odwiedzane przez obcych były miejscem azylu dla różnych rozbójników, rzezimieszków, złodziei i innych przestępców. Swojego procederu nie zaprzestali. Napadali na podróżnych, wyprawiali się nawet do dalekich osad, rabowali, palili, zabijali. Na miejscowości ciążyła jedna ogromna wina cięgle nieodpokutowana. Ten przerażający obowiązek spadł na kolejne pokolenie. Wobec ogromu tragedii było ono bezradne. Zdarzyło się, że w lasach tych polował książę. Przybył z licznym orszakiem, w skład którego wchodzili również księża. Po wysłuchaniu skarg mieszkańców książę rozkazał zatrzymać się na dłuższy postój. Księża nakazali post, modlitwy i procesje po drogach osady, polach i łąkach. Od rana do późnej nocy rozlegały się nabożne śpiewy i głośne modlitwy. Dokładnie wyświęcono każde zabudowanie i przyległe tereny. Zużyto też kilka kilogramów kadzidła, by wszelkie zło przegnać z tego miejsca.
Książę ze swoim orszakiem odjechał, a zbawienne skutki jego pobytu miały się wkrótce ujawnić. Początkowo nic się nie działo, osada żyła w biedzie jak dotychczas. Któregoś ranka mieszkańcy zauważyli na skrzyżowaniu dróg kamień znacznych rozmiarów. Dotychczas nigdzie tego kamienia nie było. Wyróżniał się nie tylko rozmiarem, ale również wyglądem. Świecił wieloma srebrnymi punktami. Początkowo nikt nie sądził, że kamień ma jakieś nadprzyrodzone właściwości. Zdarzyło się jednak, że usiadł na nim człowiek ociemniały. Jakież było radosne zaskoczenie i zdziwienie, kiedy nagle ujrzał świat w jego wszystkich pięknych barwach. Wkrótce okazało się, że ten tajemniczy minerał ma jeszcze inne właściwości: pozbawiał gorączki i dokuczliwego bólu głowy, leczył z epilepsji, zaburzeń mowy, przywracał słuch. Teraz pola zaczęły wydawać obfite plony, łąki zieleniły się soczystością traw, w sadach rosły dorodne, aromatyczne owoce, a zwierząt nie imały się żadne choroby.
Jednak z biegiem lat moc kamienia nieco osłabła. Być może wyczerpywała się jego tajemnicza energia. Zainteresowanie nim było nadal duże. Jeszcze w XIX wieku kamieniem interesowali się astronomowie, naukowcy, okultyści, wróżbici i zwykli urzędnicy. Panowało przekonanie, że przywraca siły, młodość i energię. Panowało przekonanie, że przywraca siły, młodość i energię. W ten sposób czakram w Przyłękach przetrwał do czasów po drugiej wojnie światowej. W tym czasie zyskał jeszcze inną sławę. Jeśli dziewczęta usiadły na niego choć na chwilę, odzyskały cnotę utraconą przez nieuwagę, roztargnienie czy zapomnienie. Starsi mieszkańcy Przyłęk jeszcze do niedawna opowiadali, że z tego właśnie powody kamień był stale zajęty. Były także powody, dla których siadali na nim mężczyźni.
Dziś już nie ma w Przyłękach tego cudownego kamienia. Ludzie stracili w niego wiarę i przeznaczyli go do bardzo prozaicznej roli. Obciosany, jest już tylko przydrożnym kamieniem, rodzajem drogowskazu. Zachował podobno już tylko jedną właściwość; kto go dotknie a wybiera się nawet w daleką podróż, nigdy nie zabłądzi i wróci bezpiecznie do domu. Trudno go nie zauważyć: stoi przy pierwszym wjeździe do Przyłęk, po prawej stronie jezdni.
Byli w Przyłękach ludzie zapobiegliwi. W czasie obróbki kamienia pozbierali pokruszone resztki i z pietyzmem przechowują je w domu. Te gospodarstwa mają się najlepiej: ludzie żyją dostatnio i szczęśliwie. Ten czakram działa jeszcze w inny sposób. Przyciąga do Przyłęk ludzi z dalekiego świata. Już kilka rodzin z Poznania osiedliło się w tej wsi. Wyremontowali zagrody, urządzili godne pozazdroszczenia nowoczesne rancza. Następni zamierzają zrobić to samo. Kamień przywrócił też urodzaj grzybów, owoców leśnych i sprawił, że jest tu mikroklimat- jeden z najzdrowszych w trzcianeckiej gminie.
Autor: Antoni Birula